Dzieci w covidowej rzeczywistości
Janusz Korczak, polsko-żydowski lekarz, pedagog, pisarz, publicysta i działacz społeczny , trafnie zauważył, że: „Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia”. Trudno się nie zgodzić. Zwłaszcza teraz, kiedy dzieci stały się takim trochę papierkiem lakmusowym.
Zamknięto szkoły, galerie handlowe, hotele, instytucje kultury, teatry, kina, miejsca rekreacji. Prawie wszystko. W jakimś sensie zamknięto nam życie. Życie w społeczeństwie, grupie, drużynie, zespole. Mnóstwo ludzi straciło pracę. Niektórym obniżono etat, a co za tym idzie – wynagrodzenie. Niektórzy czekali na „postojowym”. Jeszcze inni musieli przeorganizować swoje życie. Nie tylko swoje, ale również najbliższych. Pracujący rodzice musieli stanąć na głowie, żeby zagwarantować swoim dzieciom opiekę, dostęp do lekcji prowadzonych zdalnie, pomóc w tych czynnościach, które normalnie wykonałyby w szkole, z nauczycielem. Sytuacja „przejściowa”, nagle stała się sytuacją codzienną i normą. Narodziły się problemy i napięcia, których przedtem nie było, albo były łatwo opanowywane. Dziecko spędzało przedpołudnie w przedszkolu lub szkole, a potem miało zorganizowane zajęcia i opiekę świetlicową. A może nawet uczęszczały na zajęcia lub warsztaty do lokalnego domu kultury? Co na to wszystko dzieci i młodzież? Czy ta sytuacja jest dla nich łatwa? Jak frustracje i napięcia wśród dorosłych wpływają na młodszych? Czy dla nich zdalne nauczanie to „koronaferie”? Czy boją się chorować? Jak utrzymają kontakt z rówieśnikami? Możemy zadać sobie kilka pytań. One niekoniecznie muszą mieć odpowiedź. Pytania nie są proste, a odpowiedzi nie będą jednoznaczne. Każdy będzie miał inny punkt widzenia. Rodzic, nauczyciel, animator, senior, czy nastolatek – zupełnie inaczej będą na to patrzeć. Nie myślmy jednak, że frustracje, z którymi przez sytuację pandemiczną spotkał się dorosły, nie mają wpływu na dziecko. Niektóre odczuwają lęki i towarzyszy im wielkie poczucie samotności. Im dłużej trwa pandemia i zostają utrzymane obostrzenia zakazujące dzieciom chodzenia do szkół, korzystania z atrakcji, a nawet wyjścia na podwórko – tym gorzej dla dzieci i młodzieży. Każdy pedagog przyzna, że na prawidłowy rozwój dziecka wpływ ma wiele czynników i bodźców, w tym przede wszystkim kontakt fizyczny. Spotkania w grupie rówieśniczej uczą dzieci prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Obecnie dzieci mają zagwarantowany stres, napięcia i brak równowagi w całej tej sytuacji. Wystarczy przyjrzeć się dzieciom spotykających inne dzieci na choćby placu zabaw. Można zaobserwować, jak bardzo potrzebują kontaktu, wspólnej zabawy. Nauka zdalna dość mocno zaciera granice pomiędzy nauką systematyczności a lenistwem. Bardzo trudno jest dziecku skoncentrować uwagę na nauce przed ekranem komputera. Trudno nauczać niektórych przedmiotów bez tablicy, czy pomocy naukowych. Praca zdalna to praca z nazwy na sprzęcie. Lepszym lub gorszym. Wiele dzieci nie posiada takiego z różnych powodów, także finansowych. Co z dziećmi, które próbują się uczyć w domu, ale czekają w kolejce do komputera, bo korzysta z niego jeszcze rodzeństwo, mające lekcje w tym samym czasie? Można wyciągnąć daleko idący wniosek, że nauka zdalna pozbawi dzieci umiejętności standardowego nauczania, szukania informacji w książkach, pracy manualnej oraz ograniczy wyobraźnię i kreatywność, bo przecież wszystko można znaleźć w wyszukiwarce.
Sytuację próbują ratować domy kultury. To trochę jak symbioza. Dzieci uczestniczące w zajęciach online organizowanych przez domy kultury pomagają tym instytucjom przetrwać. W dosłownym znaczeniu. Paradoksalnie pandemia wyzwoliła wśród dyrektorów, pracowników i animatorów pokłady dodatkowej energii, którą zużywają na organizowanie zajęć dla różnych grup odbiorców, w tym dzieci. Animatorzy obserwują podczas zajęć, jak dzieci pragną spotkań na żywo, wspólnych zabaw i zajęć. Każde z takich spotkań plenerowych wyzwala u dzieci endorfiny, a zarazem tęsknotę za tym co było i nadzieję na to, że wszystko wróci do normy.
Odpowiedzmy sobie szczerze: ile można siedzieć przed komputerem i gadać do monitora? Ile jeszcze dzieci mają korzystać z zajęć online? Jakie efekty przynosi nauka zdalna? Jak wpłynie rozwój emocjonalny na dzieci, które rozmawiają ze sobą za pomocą komunikatorów? Kolejne pytania, na które wszyscy „niby” znamy odpowiedź.
Komentarze
Prześlij komentarz